Ksawery Jasieński w RMF24.pl
Ksawery Jasieński, jeden z najpopularniejszych polskich głosów, wspomina początki swojej kariery w rozmowie w radiu RMF FM. Poznajmy kilka anegdot i sprawdźmy, czym dzisiejsze czytanie różni się od tego sprzed lat...
Permanentny przegląd prasy, portali internetowych, społecznościowych, radia i telewizji. Zbieramy wszelkie publikacje na temat lektorów i ich pracy. Efekt naszych poszukiwań znajdziesz w tym dziale. Jeśli masz coś czego tu nie ma, podziel się linkiem! Koniecznie daj nam znać!
Ksawery Jasieński, jeden z najpopularniejszych polskich głosów, wspomina początki swojej kariery w rozmowie w radiu RMF FM. Poznajmy kilka anegdot i sprawdźmy, czym dzisiejsze czytanie różni się od tego sprzed lat...
Tytuł: Ksawery Jasieński: Inteligencja nieraz przeszkadza w czytaniu
Autor: Grzegorz Jasiński, Bogdan Zalewski
Źrodło: http://film.interia.pl/wywiady/news-ksawery-jasienski-inteligencja-niera...
Data publikacji: 24.10.2016
Źrodło: http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/grzegorz-jasinski/wywiady/news-ksawery...
Data publikacji: 22.10.2016
- W szkole proszono mnie czasem, bym recytował "Pana Tadeusza" lub coś przeczytał, ale nie miałem pojęcia, że mam jakiś szczególny głos - mówi RMF FM jeden z najsłynniejszych lektorów w historii polskiego radia i telewizji, Ksawery Jasieński.
W rozmowie z Grzegorzem Jasińskim i Bogdanem Zalewskim opowiada o tym, co różniło spikera od lektora, przyznaje, że inteligencja może przeszkadzać w czytaniu i wspomina, jak zgubił kilka kartek listy dialogowej filmu, którą miał właśnie na żywo przeczytać. Podkreśla też, jak wielką satysfakcję dawało mu nagrywanie książek dla niewidomych.
Grzegorz Jasiński: Bogdan, to ty zacznij...
Bogdan Zalewski: Nie, ty zacznij, ja mam ogromną tremę...
Grzegorz Jasiński: No ale ja też mam ogromną tremę... No cóż... Proszę nam powiedzieć, kiedy zrozumiał pan, że ma tak wyjątkowy głos?
Ksawery Jasieński: Czy ja to pamiętam? Pamiętam, że kiedyś wygrałem jakiś konkurs, na głos. I to właściwie dzięki wypadkowi, który przydarzył się w mojej historii młodzieńczej, mogłem do tego konkursu przystąpić...
Grzegorz Jasiński: Ale czy wcześniej zdawał pan sobie sprawę, że pana głos brzmi wyjątkowo?
Nie, absolutnie nie. Nie miałem zielonego pojęcia. W szkole owszem typowano mnie do tego, żebym głośno mówił jakieś wiersze...
Bogdan Zalewski: Na akademiach?
Nie, wtedy jeszcze nie było takiego zwyczaju, tych akademii nie było tyle, ile się potem pojawiło. Natomiast w klasie proszono mnie, żebym zarecytował coś z "Pana Tadeusza", przeczytał coś itd. Potem uczestniczyłem w takim wielkim, ogólnopolskim konkursie, w którym było chyba parę tysięcy osób. To był konkurs dla sprawozdawców i dla spikerów, ewentualnych spikerów Polskiego Radia...
Bogdan Zalewski: Na pewno zajął pan pierwsze miejsce...
Nie, byłem jednym z ośmiu, dziesięciu, z których potem były eliminacje.
Grzegorz Jasiński: Pamięta pan, co pan czytał podczas tego konkursu?
Nie, to się czytało cokolwiek, oni sprawdzali tylko głos. Ja nawet nie czytałem żadnego wiersza. Sprawdzali tylko jakość głosu, nawet nie inteligencję...
Grzegorz Jasiński: A inteligencja przeszkadza w czytaniu cudzych tekstów?
Wydaje mi się, że nieraz tak, bo człowiek inteligentny nie wszystko chciałby głośno przeczytać...
Bogdan Zalewski: Pamięta pan swój opór wobec jakiegoś tekstu? Nie chciał pan go czytać, ale musiał, bo to pana zawód..
Spiker często miał takie opory. To był okres dość trudny w historii Polski. Nie można było ot tak zrezygnować. To znaczy można było zrezygnować w ogóle z pracy. A i to też było niebezpieczne. Mogło się przecież wiedzieć za dużo rzeczy i tak po prostu "wyjść na wolność". Więc to nie było takie łatwe. Trzeba było przeczytać jakieś komunikaty, wiadomości... Można było naturalnie się nie zgodzić z tekstem, który w ogóle człowiekowi nie pasował, z przyczyn ideologicznych, czy jakichkolwiek innych. Naturalnie. Ale wtedy stawało się człowiekiem trzeciej, albo czwartej klasy...
Bogdan Zalewski: Pan używa terminów: spiker, lektor. Czym różniły się te zawody?
Spiker prowadził programy i to było najważniejsze. Lektor miał określone zadania, właśnie lektorskie, czyli przygotowany do przeczytania tekst. A spiker prowadził program na żywo. Można było powiedzieć coś od siebie. Ale oprócz tego były wiadomości, których zmienić nie można było...
Bogdan Zalewski: Często pan improwizował w trakcie programu?
Tak, tak. Jeśli był jakiś ciekawy program muzyczny, to naturalnie można było coś od siebie powiedzieć...
Grzegorz Jasiński: Jak szybko przyszła popularność? Jak szybko zorientował się pan, że jeśli tylko się pan gdzieś odezwie, to ludzie zaczynają zauważać głos i ten głos wywołuje reakcję postronnych ludzi, którzy pana nie znają?
Dosyć szybko. Człowiek dosyć szybko stawał się wtedy znany z głosu. Nieraz mnie rozszyfrowywano, na przykład w sklepie: "A to my słyszeliśmy pana, czy pan był wczoraj w radiu?" Ja mówię, no tak, nawet nie wczoraj a dzisiaj rano byłem. Rozszyfrowywano mnie bardzo łatwo.
Grzegorz Jasiński: Które dyżury pan najbardziej lubił, poranne, popołudniowe, wieczorne? Które programy były najbardziej satysfakcjonujące?
Bo ja wiem? Chyba poranne. Tam była duża zmienność. Dużo rzeczy się działo. Była muzyka rożnych rodzajów. Była muzyka rozrywkowa, muzyka poważna...
Bogdan Zalewski:... którą pan najbardziej ceni...
Tak, muzykę poważną lubiłem najbardziej. Lubiłem ją zapowiadać. W tym potem się wyspecjalizowałem. Mogłem zapowiadać nie tylko w radiu, ale też na koncertach. Chopina zapowiadałem bardzo chętnie, wiele razy. Były koncerty chopinowskie, raz, albo dwa razy w tygodniu...
Grzegorz Jasiński: Wspomniał pan w jednym z wywiadów, że lektorowanie, czytanie wymaga ćwiczeń, wymaga treningu. To nie jest tak, że się "to" ma raz na zawsze...
Czytałem bardzo dużo, dlatego że zostałem bardzo wcześnie przyjęty przez Związek Niewidomych. Dla nich czytałem co najmniej trzy razy w tygodniu po 2-3 godziny. Nagrywałem dla nich książki. I to była poza pracą radiową jedyna moja działalność społeczno, kulturalno, zawodowa. Znajomość niewidomych w całej Polsce, to było bardzo przyjemne, bardzo miłe. Człowiek miał takich wiernych słuchaczy, że mogłem powiedzieć im parę zdań i oni mnie rozszyfrowywali: "ach to pan Ksawery". Dla nich to byłą frajda, bo oni mnie znali z książek. Czytali "moje" książki, słuchali "moich" książek...
Bogdan Zalewski: Dzisiaj bycie spikerem, lektorem to coś nieco anachronicznego, dziś raczej mówi się prezenter, niż spiker, lektor...
W ogóle nie ma funkcji spikera. Moi dawni koledzy już nie są spikerami, część już poszła w zaświaty, a reszta może prowadzi jakieś koncerty... Ale jest ich bardzo niewielu...
Bogdan Zalewski: Kiedy słucha pan radia, ogląda telewizję, to widzi pan różnicę w prezentowaniu tekstów przez dzisiejszych prezenterów, a dawnych spikerów i lektorów?
Tak, tak. Wtedy miało się większą... trudno to nazwać, może nieco przesadzam, ale... trochę większą swobodę na przykład w prowadzeniu koncertu. Można było coś od siebie powiedzieć, można było coś dodać. Teraz te wszystkie koncerty są nagrywane. Nie ma nic na żywo. Na żywo są rozmowy, przeważnie wieloosobowe. Takich spokojnych, studyjnych nagrań, czy rozmów jest nie tak wiele...
Zapis całej rozmowy oraz pliki audio znajdziecie na stronach rmf24.pl
Brak komentarzy