Publikacje o lektorach
ARTYKUŁY, AUDYCJE, FILMY

Permanentny przegląd prasy, portali internetowych, społecznościowych, radia i telewizji. Zbieramy wszelkie publikacje na temat lektorów i ich pracy. Efekt naszych poszukiwań znajdziesz w tym dziale. Jeśli masz coś czego tu nie ma, podziel się linkiem! Koniecznie daj nam znać!

Tytuł: Jarosław Boberek: Czy pan musi grać takiego idiotę? [wywiad]
Autor: Anna Marciniak / Interia.pl
Źródło: https://swiatseriali.interia.pl/newsy/seriale/rodzina-zastepcza-394/news...
Data publikacji: 30.03.2022

Z perspektywy 23 lat od premiery "Rodziny zastępczej" Jarosław Boberek ocenia, że rola niezbyt rozgarniętego policjanta zaprzyjaźnionego z rodziną Kwiatkowskich w kultowym serialu trafiła mu się jak ślepej kurze ziarno. Wspomina, że gdy jechał na zdjęcia prosto z innego planu, koledzy żartowali: "Do tego waszego sanatorium się śpieszysz". Czuł, że mu zazdroszczą. Było czego...

Gdy 23 lata temu na antenie Polsatu pojawił się serial "Rodzina zastępcza", z miejsca zyskał ogromną sławę i sympatię widzów, którą zresztą cieszy się do dziś. W czym tkwiła tajemnica jego sukcesu?

- Zacznijmy od tego, że wówczas nie było u nas seriali familijnych. Co więcej, powstał też pomysł, żeby zrobić z tego, za jednym razem, pełnometrażowy film. I szkoda, że tak się nie stało, bo mogłoby to trafić w potrzeby i oczekiwania widowni, spragnionej - wnioskując po odbiorze serialu - takiego właśnie kina.
Po drugie, scenariusz był znakomity, autorstwa m. in. śp. Andrzeja Grembowicza, ukrywającego się pod pseudonimem Robert Brutter, twórcy takich hitów jak "Ekstradycja", "Ranczo" czy właśnie nasza "Rodzina zastępcza". Pracując na takim materiale można się było spodziewać sukcesu.

Zwłaszcza, że obsada serialu była doborowa...

- Można powiedzieć - trafiona w punkt! Nieodżałowana Gabrysia Kownacka w parze z Piotrem Fronczewskim z wdziękiem, kulturą i dużą klasą stworzyli duet głównych bohaterów, małżeństwo Kwiatkowskich. W niczym nie ustępowali im serialowi sąsiedzi, przezabawna Joanna Trzepiecińska w roli Alutki, jej mąż Jędrula, czyli Tomasz Dedek oraz gosposia, niezapomniana Jadzia, grana zabawnie przez Hannę Śleszyńską. Wielu świetnych aktorów przewinęło się w epizodach, grał i Jan Peszek, i Jan Machulski, i mnóstwo innych znakomitości. W gwiazdorskiej roli pojawiała się sama Maryla Rodowicz... Doprawdy jest co wspominać.

Przez skromność nie wymienił pan siebie, a przecież brawurowo wykreował pan postać zaprzyjaźnionego policjanta, który bawił do łez!

- Oj, trafiła mi się ta rola jak ślepej kurze ziarno! A granie u boku takich aktorskich tuzów, jakich mieliśmy w serialu, było dla mnie prawdziwą szkołą zawodu i wielką przyjemnością.

/.../ No właśnie posterunkowy - poczciwa, życiowa fajtłapa. Ten to miał w życiu pecha...

- Rzeczywiście, była to postać mocno przerysowana. No i co tu dużo mówić, błyskotliwością to on nie grzeszył, choć swój mały rozumek miał. Kreował i kształtował swą rzeczywistość, żeby tylko wyjść na swoje, a kończył tak, jak kończył, czyli na ogół źle. Zdarzyło mi się kiedyś, że policjanci podczas kontroli drogowej zapytali z wyrzutem: "Czy pan musi grać takiego idiotę"? "Aaa to ewentualne zastrzeżenia proszę kierować do scenarzystów", odpowiedziałem.

Powiedział pan kiedyś, że dobrze komponuje się z mundurem...

- To prawda. Grywałem wiele ról mundurowych, żołnierzy i policjantów, współczesnych i historycznych, w produkcjach polskich i zagranicznych. Mundur się ogólnie dobrze nosi na planie. Ale pamiętajmy, że mój posterunkowy, który miał w życiu szereg dziwnych przypadków, przeistaczał się czasem w kogoś zupełnie innego niż on sam - i wtedy już mundur szedł w odstawkę. A on stawał się na przykład... wróżką albo staruszką, innym razem skinheadem, a to włoskim karabinierem (na prośbę Uli, granej przez Marylę Rodowicz, która musiała pokazać niby narzeczonego - południowca swojej ciotce). I w prześcieradle chodził, przebrany za jakiegoś greckiego boga. i pojawiał się jako zjawa w snach Alutki i Jędruli - co ciekawe, całkiem przypadkiem u obojga naraz. I kim on tam jeszcze nie był... Dlatego tak bardzo ceniłem sobie tę pracę, że grając rolę posterunkowego, grałem jednocześnie wiele nieprawdopodobnych i nieoczekiwanych ról. Takie rzeczy działy się tylko w "Rodzinie zastępczej" (śmiech).

/.../ Aktorzy się "gotowali"?

- Każdy ze sto razy. Tylko Piotr Fronczewski zachowywał niezmiennie spokój. Postawiliśmy sobie za punkt honoru "zgotować" i jego. No i zdarzyło się, że posterunkowy, zawsze głodny zarobku, załapał fuchę na mieście i grał niemieckiego żołnierza (niewykluczone, że oficera - tak się przechwalał) w jakimś tam filmie. Tu trzeba powiedzieć, że zrobiłem wszystko, by Piotr zobaczył mnie dopiero w chwili próby kamerowej. Ucharakteryzowany na "aryjskiego typa", z blond fryzurą wyczarowaną farbą w sprayu, umorusany niemiłosiernie, bo - jak się okazało - przeleżał jako martwy Niemiec przez cały dzień w błocie, po zdjęciach, zgodnie ze zaleceniami scenariusza, puka do drzwi Kwiatkowskich z piersią przeszytą serią z karabinu maszynowego.  I... tego już pan Piotr nie wytrzymał. Tarzając się ze śmiechu, wykrzykiwał: "Zabierzcie ode mnie tę małpę"! A potem, kiedy już trochę doszedł do siebie, skonstatował: "W takich warunkach się nie da pracować"!

Cały wywiad przeczytacie na Interia.pl

 

 

 

 

 

Brak komentarzy

Studio Medianawigator.com

reklama

Agencja MediaNawigator.com

Powered by:

Bank głosów Mikrofonika.net

reklama