Tytuł: Czy następny Shrek będzie mówić po polsku? Polska branża dubbingowa walczy o przetrwanie
Autor: Jakub Medek / OKO.press
Źródło: https://oko.press/dubbing-polska-kryzys
Data publikacji: 15.10.2023
Polski dubbing, jeśli chodzi o rozwiązania prawne, warunki pracy i płace, zatrzymał się na początku wieku. – Jak światowe koncerny mają nas traktować jak równych sobie, jeśli w kwestii dubbingu i tłumaczeń filmowych nawet państwo polskie nas nie szanuje? – alarmują artyści.
Trudno w Polsce znaleźć kogoś, kto nie zna żadnej części „Shreka”, amerykańskiej antybaśni o zielonym, gburowatym ogrze. W nagraniu dubbingu według tłumaczenia Bartosza Wierzbięty, wzięła udział plejada polskich gwiazd. Osoby, które brały udział w tej produkcji wspominają ją jako nieustającą burzę mózgów z udziałem aktorów, autora tekstu i reżyserki Joanny Wizmur. Chodziło o to, by wszystko pasowało do oryginału, a równocześnie odnosiło się do polskiej kultury.
- Mieliśmy dobry zespół i dużo szczęścia. Udało nam się tego nie zepsuć – mówi dziś sam Wierzbięta, jeden z nielicznych polskich dialogistów, których nazwisko pojawia się czasami na filmowych afiszach.
[...] – Szanse na to, żeby dzisiaj powstało coś takiego, nie są duże. W Stanach nie powstają już tak oryginalne scenariusze, a na udźwiękowienie nie ma tyle czasu. Coraz więcej energii musimy wkładać w samą organizację pracy – konstatuje dialogistka Alicja Roethel, autorka tekstów dubbingowych do wielu filmów i seriali.
Podobnego zdania jest aktorka i reżyserka dubbingowa Elżbieta Futera-Jędrzejewska. Jej głos też pewnie słyszał w Polsce każdy. Od dwudziestu lat mówi nim kaczka Daisy, dziewczyna Kaczora Donalda. A tylko jedna z wielu dubbingowych ról Jędrzejewskiej.
– Najprostsza odpowiedź na pytanie „dlaczego”, brzmi „pieniądze”. A raczej to, że dla filmowych gigantów artyści: aktorzy, reżyserzy, realizatorzy, dialogiści, czas – to już tylko koszt. Koszty zaś się optymalizuje – podsumowuje gorzko.
[...] Gotowanie dubbingowej żaby
Problem nabrzmiewał długo, przyspieszając po tym, jak na polski rynek weszły platformy streamingowe, na czele z największą – Netflixem. Na początku każdy każde studio chciało mieć je w swoim portfolio. Trudno oprzeć się magii firmy, która ma swój własny przycisk na telewizyjnym pilocie. Konkurencja była spora, zaczęła się więc walka na zbijanie kosztów.
– Studia stały się zakładnikami układu, w który same weszły. Proponowały klientowi coraz więcej za coraz mniej. Równocześnie trudno już było działać na rynku, nie mogąc się pochwalić pracą dla platform – wspomina jeden z aktorów z branży. Woli pozostać anonimowy.
Problemem była też niska jakość materiałów roboczych i chaos z terminami. W efekcie cięcie kosztów. A najłatwiej ciąć na samym dole.
Czasem ktoś nieśmiało protestował. Ale zwykle sam i po cichu.
– To było bardzo niespójne środowisko. Rozczłonkowane, każdy ciągnął w swoją stronę, każdy wiedział najlepiej. Artyści – przyznaje Jarosław Boberek.
Poza tym cała branża dubbingowa w Polsce liczy kilkaset osób, rynek jest więc płytki. Wszyscy pracują w tych samych miejscach – studiów udźwiękawiających jest niewiele. Jeśli ktoś się wychylił, wszyscy od razu wiedzieli, że został przez pracodawcę skarcony.
[...] – Kiedy zaczynała się rozmowa o pieniądzach, zazwyczaj słyszeliśmy, że to nie jest dobry moment, że kryzys, że przecież jesteśmy przyjaciółmi, że jedziemy na jednym wózku. I żebyśmy się zrzeszyli – relacjonuje jeden z tłumaczy. On też nie chce podawać nazwiska.
Bitwa pod recepcją
Dwa lata temu powstał w końcu Związek Zawodowy Twórców Dubbingu. Należy do niego większość zajmujących się tym w Polsce osób. Podzielony jest na sekcje: aktorską, literacką, reżyserską i dźwiękową.
[...] Mimo początkowych trudności, po kilkumiesięcznych przepychankach ze studiami związek odniósł pewien sukces. Stawki nieco wzrosły. Związek przyjął też cennik, określający nie tylko minimalne wynagrodzenia za poszczególne rodzaje prac, ale w ogóle je systematyzujący. Większość studiów, szczególnie tych większych, cennik honoruje.
[...] – Ze strony studiów padają teksty, jak w Stanach. O tych, którzy walczą o swoje prawa: „jak bieda zajrzy do gara, to przyjdzie do roboty”. Albo osoby, dla których nagle nie ma zleceń – relacjonuje anonimowo kolejny związkowiec.
[...] Zjednoczenie środowiska daje jednak efekty, jak podczas słynnej w środowisku „bitwy pod recepcją”. Tuż po nowym roku na aktorów, którzy w jednym studiu mieli nagrywać „gwary”, czyli zbiorową scenę w tle, czekały umowy ze stawkami. Starymi, spoza cennika. Aktorzy umowy demonstracyjnie podarli i wyszli. Studio tłumaczyło, że doszło do nieporozumienia, ktoś nie dopilnował. Nowe umowy zawierały już stawki związkowe.
– Osiągnęliśmy jakieś sukcesy, pojawia się światło w tunelu. Słomek w pęczku nikt nie złamie – mówi Jarosław Boberek.
[...] Premier na skinienie koncernów
Bartosz Wierzbięta przypomina, że zazwyczaj twórcy nie mają etatów. Zlecenia są nieregularne – po lepszych okresach przychodzą gorsze. Tych, szczególnie ostatnio, jest więcej. Z danych zebranych przez rząd wynika, że większość twórców w Polsce zarabia poniżej średniej krajowej, jedna trzecia poniżej minimum socjalnego.
[...] Do zamrażarki trafiła też niedawno nowelizacja ustawy o prawie autorskim. Chodziło m.in. o uregulowanie kwestii tantiem za odtwarzanie dzieł na platformach streamingowych i implementowanie do polskiego porządku prawnego przyjętych kilka lat temu unijnych regulacji. [...] Projekt przeszedł całą drogę legislacyjną, artyści spotykali się z członkami rządu i parlamentarzystami. Kilka miesięcy temu wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze.
– Wtedy do Polski przyjechał szef Netflixa, bez żadnego trybu spotkał się z premierem i sprawa umarła – opisuje obrazowo się jeden ze związkowców.
[...] – Władze, które powinny dbać o interesy polskich obywateli, zupełnie je pominęły. Ważniejsze okazały się zyski ponadnarodowych korporacji – dodaje Bartosz Wierzbięta.
– Polska sama ustawiła się w roli kolonii. Trzeci świat dubbingu. Od lat zresztą za tę samą pracę wytwórnie często płacą Polakom znacznie mniej, niż w krajach zachodniej Europy – podsumowuje Elżbieta Jędrzejewska.
[...] Branża walczy o prawa pracowników
Generalnie, zdaniem twórców dubbingu, ta branża w Polsce przeżywa bardzo głęboki kryzys. Jakość produkcji wyraźnie spada, państwo nie broni swoich obywateli i własnej kultury.
[...] – Strajk to radykalny krok, ostateczność. Nadal liczymy na to, że w Polsce jest jeszcze przestrzeń by usiąść wspólnie, pod patronatem, albo przynajmniej przy zainteresowaniu państwa, do rozmów. Skorzystają na tym wszyscy. A najbardziej widz – podsumowują członkowie Związku Zawodowego Twórców Dubbingu.
Polecamy pełny tekst artykułu na OKO.press. Przeczytacie w nim również o spadającej jakości produkcji filmowych, ochronie polskiej kultury i języka, sztuce tworzenia dobrych dialogów, malejących zarobkach scenarzystów, skanowaniu sylwetek aktorów oraz o rozwoju sztucznej inteligencji, za którym nie nadąża prawo.
Brak komentarzy