Gałęska Adrianna
Czy o radiowym mikrofonie można zapomnieć? Oczywiście, że nie. Sentyment potrafi odezwać się nawet po wielu latach - tak, jak u Pani Adrianny, która postanowiła zaprezentować swoje próbki.
Rodzina i znajomi mówią, że masz fajny głos. Marzysz o pracy lektora, ale brakuje Ci pewności i doświadczenia? Sprawdź się tutaj! Wykup wizytówkę, poddaj się ocenie odwiedzających, zostaw namiar do siebie. Kto wie, być może wpadniesz komuś w ucho!
Czy o radiowym mikrofonie można zapomnieć? Oczywiście, że nie. Sentyment potrafi odezwać się nawet po wielu latach - tak, jak u Pani Adrianny, która postanowiła zaprezentować swoje próbki.
Nigdy jakoś szczególnie nie interesowała mnie praca głosem. Nie sądziłam, że mogę się w ogóle nadawać czy mieć predyspozycje w tym kierunku. Zrządzenie losu sprawiło jednak, że wiele pięknych zawodowo lat spędziłam przed radiowym mikrofonem.
Wybory życiowe wprowadziły rozbrat na kolejne lata, ale miłość i tęsknota pozostały.
Dobrze rozumiem sentyment do radia. I rzeczywiście, słychać u Pani radiowy szlif i nawyki; akcentowanie, intonacja są żywcem wyjęte ze stylu zapowiedzi / prowadzenia programu / wiadomości.
Podejrzewam, że do radia mogłaby Pani wrócić praktycznie z marszu, szybko odzyskując dawną swobodę. Natomiast do czytania lektorskiego trzeba - cytując klasyka - nieco "innego sznytu". Jak Pani zapewne wie, na ogół radiowcy kładą większy nacisk tam, gdzie lektorzy by go nie położyli. Nadają znaczenie tym słowom - niejako wydobywając je na powierzchnię narracji, by słuchacz był zmuszony im się "przyjrzeć" - które lektor potraktowałby raczej "na biało".
Nie znaczy to oczywiście, że dobry lektor ma czytać jak automat. Od tego są symulatory mowy ;) Rzecz w niuansach, które wprawne ucho od razu wychwyci. Różnice, o których mówię, są oczywiście do wyprowadzenia drogą praktyki - o ile myśli Pani w ogóle o lektorstwie. Bo może strzelam Panu Bogu w okno i chodzi raczej o powrót do radia.
Trzymając się lektorstwa - doświadczenie radiowe często pozostawia tendencję do głośnych oddechów i sklejania ust pomiędzy słowami. Tu podeprę się spostrzeżeniem klasyka branży, Stanisława Olejniczaka, który w udzielonym nam wywiadzie mówi: "U lektora zawodowego, z prawdziwego zdarzenia, nie słyszymy oddychania. Jest takie śmieszne powiedzenie, że lektor nie oddycha”.
Dobra wiadomość przy okazji: też zaczynał od radia ;) "Radio nauczyło mnie właściwie wszystkiego i żałowałem rozstania".