Interia.pl: Siedzę, oglądam i czytam
Natrafiliśmy na interesujący wywiad, przeprowadzony z Jackiem Brzostyńskim przez Interia.pl. Rozmowa nie jest "z wczoraj", ale poruszone w niej tematy są dla lektorskiego fachu uniwersalne. Polecamy!
Permanentny przegląd prasy, portali internetowych, społecznościowych, radia i telewizji. Zbieramy wszelkie publikacje na temat lektorów i ich pracy. Efekt naszych poszukiwań znajdziesz w tym dziale. Jeśli masz coś czego tu nie ma, podziel się linkiem! Koniecznie daj nam znać!
Natrafiliśmy na interesujący wywiad, przeprowadzony z Jackiem Brzostyńskim przez Interia.pl. Rozmowa nie jest "z wczoraj", ale poruszone w niej tematy są dla lektorskiego fachu uniwersalne. Polecamy!
Tytuł: "Doktor House": Siedzę, oglądam i czytam
Autor: Interia.pl - Świat seriali
Źrodło: https://swiatseriali.interia.pl/newsy/seriale/dr-house-326/news-doktor-h...
Data publikacji: 12.06.2015
Jacek Brzostyński należy do czołówki polskich lektorów. Lubi żartować, że ma fajną pracę, bo od rana do wieczora siedzi, ogląda i czyta filmy oraz seriale. Co prawda jego kręgosłup ma inne zdanie na ten temat, ale on... nie ma głosu.
W których produkcjach z bieżącego repertuaru stacji telewizyjnych można usłyszeć pański głos?
- Wymienię tylko kilka: "Czarna lista", "NCIS: Kryminalne zagadki Los Angeles" czy "NCIS: Kryminalne zagadki Las Vegas". Niedawno skończyłem "Doktora House’a" oraz "Prawdziwą historię Borgiów". Zacząłem za to "Nowy świat". Dogrywam też "Współczesną rodzinę", która bardzo mnie śmieszy. Lubię ten serial, mimo że jest przegadany, a lektorzy nie przepadają za tym.
W siedzibie TVP przeczytałem ogłoszenie o kursie lektorskim...
- Sugeruje pan, że powinienem zapisać się na ten kurs? (śmiech)
Nie, nie do tego zmierzam. Załóżmy, że mam przyzwoitą dykcję, a mój głos nie brzmi irytująco. Czy ukończenie takiego kursu otworzy mi drogę do zawodu lektora?
- Ja czegoś takiego nie przechodziłem. To może byłaby niezła droga, ale wszystko zależy od tego, jak ten kurs jest prowadzony i przez kogo... Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie.
A jakie cechy powinien posiadać dobry lektor?
- Sam pan już wspomniał o tak oczywistych sprawach jak dobry głos i nienaganna dykcja. W tym zawodzie bardzo ważna jest umiejętność płynnego i logicznego czytania. Bo w tej pracy czas jest bardzo cenny. Dlatego zatrudniani są ci lektorzy, którzy potrafią przeczytać tekst a vista. W praktyce wygląda to tak, że wchodzę do studia, siadam i czytam. W czasie czytania nie powinno się nadmiernie eksponować emocji, ale emocje - tak uważam - trzeba przekazywać. Od lat o tym mówiłem, sprzeciwiając się pewnym opiniom na rynku - że lektor nie może być bezbarwny. Nie mogę tym samym tonem przeczytać "kocham cię" i tak samo "zabiję cię".
Bez emocji, czyli jak to się mówi w fachowym żargonie "na biało".
- Tak, na biało. Nigdy tak nie czytałem i nigdy tak czytać nie będę. Tyle że te emocje nie mogą przekraczać pewnych granic. Muszę być zawsze trochę poniżej. Starsi czytelnicy pamiętają jeszcze kinowe Konfrontacje, na których zatrudniano lektorów do czytania polskich dialogów. Otóż, kiedyś jako widz trafiłem na film, w trakcie którego lektor dostawał brawa po każdej kwestii. On właśnie czytał na biało i nikt z widowni nie był w stanie tego wytrzymać. Czytał trochę jak robot.
Jeśli już mówimy o przekazywaniu emocji, to czy zawód aktora pomaga w pracy lektora?
- Umówmy się, że na wszelkie tego typu pytania odpowiadam wyłącznie w swoim imieniu... Spędziłem lata na scenie i dużo czasu na planach filmów oraz seriali. Uważam, że to doświadczenie mi pomaga. Teraz pracuję jako lektor, ale trochę aktora we mnie zostało. Jestem na przykład w stanie przewidzieć reakcje aktora w filmie. Pewnie, że czasem aktorzy mnie zaskakują, ale generalnie wiem, czego mogę się spodziewać. To mi pozwala przygotować się nawet na ułamek sekundy przed reakcją aktora na ekranie. Działam intuicyjnie, ale ta intuicja wspomagana jest aktorskim doświadczeniem.
Do tego jeszcze zawód aktora daje czynnemu lektorowi niesamowitą okazję przeczytania dialogów do filmu, w którym sam zagrał...
- Tak, to przyjemna anegdota z mojej zawodowej historii. Jako młody człowiek zagrałem w amerykańskim filmie "Triumf ducha" z Willemem Dafoe. Do dziś przechowuję autograf od tego znakomitego aktora. To było ciekawe doświadczenie i miłe wspomnienie, tym bardziej że - jak pan wspomniał - później nagrałem polskie dialogi do tego filmu.
Niedawno w którymś z seriali lektor konsekwentnie czytał słowo "snajperzy", gdy z akcji ewidentnie wynikało, że chodzi o "saperów". Tłumacz popełnił błąd, a lektor go bezrefleksyjnie powielił. Czy zdarza się panu, że ingeruje w treść tłumaczenia?
- Niejednokrotnie reaguję na takie rzeczy, i denerwuje mnie to, że ktoś nie wykonał należycie swojej pracy. Staram się naprawiać błędy stylistyczne i gramatyczne, a czasem i merytoryczne. Zawsze jestem zły w takich momentach. Ja te teksty firmuję własnym głosem i nazwiskiem. Widz nie musi sobie zdawać sprawy z faktu, że czytam zdanie z błędami, bo ktoś je błędnie przetłumaczył. Widz przed telewizorem powie: "Co ten kretyn czyta?". Z drugiej strony uważam za swój obowiązek bronić czystości języka. Za bardzo jesteśmy atakowani z każdej strony językowymi brudami. Jeśli na przykład pani w programie o książkach mówi, że "książka się nazywa", to ja się z tym wewnętrznie nie zgadzam.
Więcej możecie przeczytać w publikacji na Interia.pl
Brak komentarzy