


Permanentny przegląd prasy, portali internetowych, społecznościowych, radia i telewizji. Zbieramy wszelkie publikacje na temat lektorów i ich pracy. Efekt naszych poszukiwań znajdziesz w tym dziale. Jeśli masz coś czego tu nie ma, podziel się linkiem! Koniecznie daj nam znać!

Tytuł: Jarosław Boberek: bardzo osobiste kwakanie - wywiad.
Autor: Paweł Piotrowicz
Źrodło: onet.pl
Znamy go jako posterunkowego z "Rodziny zastępczej" oraz z dubbingowania takich postaci jak Kaczor Donald, Ed, Czerwony czy król Julian z "Madagaskaru" – a we wrześniu usłyszymy go w pełnometrażowej "Pszczółce Mai". Przekonuje, że w sztuce dubbingu ważniejsze od imitowania głosu bohatera jest przekazanie prawdy o nim. Od lat unika branżowych imprez i stara się chronić swoje życie prywatne, a mimo to niedawno trafił na łamy tabloidów. – Wymyśla się jakieś bzdury, które nigdy nie miały miejsca. Bardzo mi się to nie podoba – przyznaje.
Jarosław Boberek (ur. 14 czerwca 1963 roku w Szczecinku) ukończył wrocławską PWST. Ma na koncie wiele ról, ale największą popularność przyniósł mu pan posterunkowy z "Rodziny zastępczej" i "Rodziny zastępczej plus". Jest jednym z najpopularniejszych aktorów dubbingowych – użyczył głosu między innymi królowi Julianowi ("Madagaskar"), Lennemu ("Rybki z ferajny"), drwalowi ("Czerwony Kapturek – historia prawdziwa") i Kaczorowi Donaldowi, jak i bohaterom wielu gier komputerowych czy reklam. Wielbiciele teatru mogą go oglądać w warszawskim Capitolu, w "Dwóch połówkach pomarańczy" Igi Kownackiej, w reżyserii Marii Ciunelis. – Zapraszam, choć tylko widzów dorosłych – podkreśla aktor.
Najnowsza rola Boberka to mrówka Zenek z pełnometrażowej "Pszczółki Mai", która na ekrany naszych kin trafi 26 września. Film, będący koprodukcją australijsko-niemiecką, raz jeszcze przeniesie nas w świat bohaterów słynnej także i w Polsce kreskówki.
Paweł Piotrowicz: Co jest najważniejsze w dubbingu?
Jarosław Boberek: Prawda, jak w każdej aktorskiej robocie. Aktor, bez względu na to, gdzie się pojawia – na deskach teatru, przed kamerą czy mikrofonem – nie może kłamać. Jeśli kłamie, jest to nie do przyjęcia. Choćby nie wiem jak pięknie imitował glos danej postaci, bez tej prawdy jej nie polubimy.
Jak ją przekazać?
Trzeba wejść w postać, jak aktor na scenie. W dubbingu również każda rola jest inna.
Głosowe podobieństwo jest ważne?
To rzecz drugorzędna. Owszem, należy się starać, gdzieś tego pilnować, ale nie to jest kluczowe. Przykładem może być postać osła ze „Sherka”. Jerzy Stuhr dubbinguje go zupełnie inaczej niż Eddie Murphy, a mimo to robi to wspaniale.
Pan dubbinguje właśnie mrówkę w pełnometrażowej „Pszczółkę Mai”.
Tak, jestem mrówką Zenkiem. A Genkiem jest Jerzy Kryszak.
I co wasz tandem tam robi?
Mam wrażenie, że trochę miesza w życiu bohaterów. Te mrówki to takie dwie niezguły, pełniące rolę ubarwiaczy czy rozbawiaczy. I ten nasz zwariowany duet wyrusza nagle na wyjątkowo niebezpieczną misję. Mam wrażenie, że to bardzo pozytywna opowieść – proekologiczna, zabawna, bez przemocy, przyjazna dzieciom.
Podobna do oryginału?
Nie bardzo. To jednak film kinowy, ma inną animację, na miarę dzisiejszych czasów, wielu nowych bohaterów. Ze starych są Maja, Gucio, Klementyna, Tekla i Filip.
Głos w pana zawodzie to chyba największy kapitał. Dba pan jakoś o niego?
Dbania to na pewno nie ma. Jak mógłbym mówić od dbaniu, skoro go z taką częstotliwością używam? Aktorzy z założenia nie dbają. Gdybym chciał dbać, powiedziałbym: „Przepraszam bardzo, muszę teraz zamilknąć, bo dbam o głos, a on musi odpocząć”.
A stracił go pan kiedyś?
Na moment. Z powodu bardzo dużego nadużycia. Wziąłem na siebie tyle pracy, że musiało się tak skończyć. Zbyt forsowna była to jazda. Na szczęście my, aktorzy, mamy na tyle wytrenowane głosy, że niczym poważniejszym takie przepracowanie nie grozi. Czasem się śmieję, że posiadamy metalowe struny głosowe.
Cały wywiad znajdziecie na stronach portalu onet.pl
Brak komentarzy