Permanentny przegląd prasy, portali internetowych, społecznościowych, radia i telewizji. Zbieramy wszelkie publikacje na temat lektorów i ich pracy. Efekt naszych poszukiwań znajdziesz w tym dziale. Jeśli masz coś czego tu nie ma, podziel się linkiem! Koniecznie daj nam znać!
Piotr Adamczyk o dźwięku 3D - Prawie zerwałem słuchawki
Czy wiecie, że Piotr Adamczyk zagrał w ponad 800 słuchowiskach? Zapewne zainteresuje Was, co opowiada o pracy głosem, możliwościach przestrzennego mikrofonu nowej generacji oraz audiobookach w rozmowie z Izabelą Szymańską.
„Chaos” to pierwszy serial audio zrealizowany w technice nazywanej dźwiękiem 3D. Jedną z głównych ról gra w nim Piotr Adamczyk. Aktor opowiada nam o wejściu w świat fantastyki, spotkaniu z technologią, która otacza słuchacza, a także o filmowych planach na najbliższe miesiące.
Izabela Szymańska: Zagrałeś wiele pięknych ról, portal Filmpolski.pl twierdzi, że tych przed kamerą było ponad 120…
Piotr Adamczyk: - Zaskoczyłaś mnie, dawno ich nie liczyłem.
Byli wśród twoich bohaterów wielcy Polacy, były romantyczne historie. Tymczasem świat „Chaosu”, można podsumować zdaniem: „Zombie kontra ZOMO”. Jak się w nim odnalazłeś? Czytasz fantastykę?
- Głównym wyzwaniem dla aktora jest odnalezienie się w formie, jaką jest słuchowisko. Policzyłaś role przed kamerą, ja mogę przebić tę liczbę liczbą ról radiowych – zagrałem ich ponad 800.
Kiedy zdążyłeś aż tyle zagrać?
- Zbierałem to doświadczenie studiując w szkole teatralnej i przez kilka kolejnych sezonów, jako aktor-świeżak. Przez pierwsze 10 lat drogi zawodowej funkcjonowałem tak: rano miałem próbę w Teatrze Współczesnym. Potem wsiadałem w tramwaj i jechałem do Teatru Polskiego Radia na Woronicza, gdzie nagrywałem słuchowisko. Nagrania kończyłem o godzinie 17 i wracałem do teatru na spektakl. Radio to była wielka przygoda. Po pierwsze spotkanie z literaturą, bo jej wybór w słuchowiskach jest ambitniejszy niż w scenariuszach filmowych. A po drugie spotkanie z aktorami o dużym doświadczeniu. Był to dla mnie ogromny trening i rozwinięcie świadomości aktorskiej, wiele się w Teatrze Polskiego Radia nauczyłem. I pewnie też dlatego zostałem zaangażowany do „Chaosu”. A jeśli chodzi o fantastykę to jako młody człowiek zaczytywałem się w niej: trylogia Tolkiena, książki Lema, Sapkowskiego – uwielbiałem je. Pierwszy spektakl, który wyreżyserowałem jako nastolatek, żeby zdobyć dyplom instruktora teatralnego w Ognisku Teatralnym u państwa Machulskich przy Teatrze Ochoty, był na podstawie twórczości Stanisława Lema. Rzecz działa się na innej planecie. /.../
„Chaos” powstał na podstawie powieści Roberta J. Szmidta „Szczury Wrocławia”, literatury postapokaliptycznej, która nawiązuje do przeszłości, do epidemii ospy z lat 60. Twój bohater to Przemysław Mawet – porucznik ZOMO.
- Ze swojej funkcji to mało szlachetna postać, niemniej jest on bardzo przenikliwym strategiem, rodzajem śledczego. To on pierwszy dostrzega powagę sytuacji, pojmuje to, co nie mieści się w głowie różnego rodzaju decydentom. Wie, że ta nowa zaraza to nie jest zagrożenie od imperialistów, a coś z innego świata, coś o czym się nam nie śniło. I kiedy z tym bohaterem przechodzimy przez świat - okazuje się, że ma coraz więcej racji.
Dla mnie udział w „Chaosie” to też przygoda zabawy z wyobraźnią słuchacza dzięki nowej technologii, która mnie zachwyciła. Dostałem plik dźwiękowy, który uświadomił mi jak wyjątkowo reaguje nasz mózg w momencie, kiedy odsłuchujemy nagranie z przestrzennego mikrofonu nowej generacji. Gdy założysz słuchawki i zamkniesz oczy, to tak jakbyś była w innym świecie. Pokój, w którym słuchasz - przelatuje nagle w inne rzeczywistości: słyszysz kroki tuż za sobą, ktoś szepcze ci do ucha. Sam przeżyłem ten plik dźwiękowy tak mocno, że prawie zerwałem słuchawki z uszu i jestem przekonany, że słuchacze „Chaosu” także będą słuchawki z uszu zrywać, a zarazem doświadczą przeżycia niemal metafizycznego. Myślę, że to jest krok w przyszłość, jakiś pierwszy zwiastun tego, jak będzie wyglądała kultura w kolejnych dekadach. Technologia audiowizualna zmierza do tego, żeby film, słuchowisko czy połączone te sztuki stawiały widza/słuchacza w centrum wydarzeń, by odbierał kreowany świat jak najbardziej realnie – wszystko będzie się działo wokół ciebie. Kto wie, może nawet będziesz mieć wpływ na akcję. A dla aktora, który to nagrywa to też niecodzienna sytuacja – przez chwilę mówiliśmy do mikrofonu, który miał uszy, więc mogłem np. szeptać przy małżowinie. To było naprawdę inspirujące! Prosiłem: spróbujmy jeszcze raz, z tej strony, z innej, bo bardzo się starałem, by tę nową technologię wykorzystać do cna, wycisnąć jak cytrynę. /.../
To ciekawe, że tak duża, wielowątkowa, złożona powieść jak „Szczury Wrocławia” jest realizowana właśnie jako słuchowisko, serial-audio.
- Gdyby „Chaos” próbować zrobić w Hollywood i pokazać zombie w wysokobudżetowym filmie, to oczywiście mogłoby być ciekawie, ale myślę, że ludzka wyobraźnia jest na tyle bogata, że każdy słuchacz - słuchając naszego słuchowiska - nakręci we własnej wyobraźni dużo bardziej efektowny film. Cisza przed mikrofonem może wytworzyć więcej emocji, niż armia zombie, która rusza z ekranu.
A ty słuchasz audiobooków?
- Tak. Bardzo je lubię. I to nie tylko polskie – odkryłem, że słuchanie audiobooków i słuchowisk w obcych językach jest dobrym sposobem, aby się w nich podszkolić. A czytanie książki równocześnie ze słuchaniem audiobooka, to wręcz rodzaj lekcji językowych.
Jeśli jesteście ciekawi, jak Piotr Adamczyk podpowiedział Maciejowi Pieprzycy pomysł na film „Ikar. Legenda Mietka Kosza”, czy gra na fortepianie i w jakich tytułach pojawi się w tym sezonie na ekranie - przeczytajcie cały artykuł w Empik Pasje. Magazyn online
Brak komentarzy