Co nowego na rynku? Na czym warto zawiesić ucho? Kto i za co dostał kolejną nagrodę? To jest TECHNEWS! Sprzęt dla lektorów? W dziale TESTY znajdziesz efekty naszych praktycznych doświadczeń na mikrofonach i przedwzmacniaczach. A na deser świeżutkie promocje. Trzymaj rękę na pulsie.
To co warto wiedzieć o Mojave, opisaliśmy już przy okazji poprzedniego testu mikrofonu tej marki. Od tamtej pory zmieniło się tylko tyle, że nasze wymagania w stosunku do producenta znacznie wzrosły. Po prostu MA 301 FET to świetna konstrukcja, doskonale wpisująca się w charakter naszej pracy, którą ze szczerym sercem możemy polecić każdemu lektorowi zainteresowanemu tą półką cenową. Więc naturalną koleją rzeczy, podczas testowania droższego modelu, nasz apetyt na mocne słuchowe wrażenia mocno się zaostrzył. Do dzieła!
Opakowanie MA 200 potwierdza to, co zauważyliśmy w naszym poprzednim teście. W tej dziedzinie u Mojave nie ma lipy. W przenośni i dosłownie, bo firma zdecydowała się na korzystanie z kuferków zamiast drewnianych skrzyneczek. Może nie każdemu pasuje to estetycznie, ale raczej każdy pochwali praktyczność i funkcjonalność takiego rozwiązania. W środku walizki znajdziemy: drugą walizkę z przedmiotem naszego testu, metalowy kosz wyróżniający się prostym sposobem mocowania sznurków amortyzacyjnych, skromny zasilacz oraz solidny kabel łączący nasz mikrofon z zasilaczem. Całość sprawia dość solidne wrażenie. Design mikrofonu nie odbiega znacząco od standardów Mojave, nie spodziewajmy się więc cudu. Jednak dobór materiałów oraz jakość wykonania nie odbiega od standardów.
Mikrofon nie posiada przełącznika charakterystyk, pracuje w kardioidzie i z lektorskiego punktu widzenia, nie jest to wadą. Nie ma również filtra i tłumika. To tak zwany „golas". Ale trzeba zaznaczyć, że dla realizatorów potrzebujących bardziej zaawansowanych rozwiązań, Mojave ma w ofercie ten sam mikrofon ze wszystkimi dodatkami oznaczony symbolem MA 300. Zapraszamy do kabiny.
Grzejemy lampę!
Z podłączeniem kłopotów nie odnotowano, chwilka na rozgrzanie i nagrywamy. Stała ekipa (Julita Lachowska, Joanna Lewandowska-Wołoszyn, Marcin Kieca i Tomek Bartos), to samo studio (Mikrofonika) i ta sama karta, co zawsze (AudioFire Pre8). Nagrania można pobierać klikając na linki poniżej:
Nagranie wokal żeński Julita
Nagranie wokal męski Marcin
Nagranie wokal męski Tomek
Zacznijmy od tego, że podobnie jak u młodszego brata, MA 200 potrzebuje więcej miejsca na skali potencjometru gain. Tym razem mamy jednak do czynienia z lampą, więc musimy pogodzić się z wyraźnym wzrostem niechcianego szumu. Ma on lekki przydźwięk, na pewno nie jest przyjemy, ale naszym zdaniem nadal mieści się w normie. Uczciwie jednak trzeba zaznaczyć, że przy cichszych źródłach dźwięku może irytować purystów.
Samo brzmienie urządzenia sprawia naprawdę miłe wrażenie. Dźwięk jest nasycony, bogaty, śmiało można powiedzieć pełny. W porównaniu do tranzystorowego brata, widać, że układ lampowy wyraźnie ingeruje w model pasma. Oceniliśmy bardzo dobrze walory brzmieniowe tranzystorowego MA 301, ale przyznać trzeba, że szczególnie na głosach męskich, lampowy MA 200 daje sobie radę lepiej. Pewna dwuznaczność pojawiła się przy odsłuchach materiału nagranego przez Julitę. Z jednej strony mamy tu nadzwyczaj mocny, nasycony sygnał, ale z drugiej wydaje się on trochę brzmieniowo przesadzony, co skutkuje podbiciem esek i zaczyna lekko drażnić. Niewykluczone, że wynika to z wyjątkowej specyfikacji głosu Julki. Dodatkowo wydaje się, że mikrofon ma czasami kłopot z „trzymaniem się" blisko zera, co obrazują screeny poniżej.
Wiadomo, że każda amplituda na dużym zbliżeniu nie będzie idealnie układać się na czerwonej linii, ale mamy wrażenie, że w tym wypadku sprzęt notuje minimalnie większe odstępstwo od normy niż konkurenci. Z czego to może wynikać? Naszym zdaniem, z połączenia dość mocno podbitego sygnału z awangardową w swej prostocie konstrukcją koszyka. Wzmacniając sygnał, wzmacniamy również wrażliwość na drgania i stąd niespodzianki. Ale wiadomo, możemy się mylić. Jeśli ktoś ma inne doświadczenia zapraszamy do dyskusji.
Podsumowanie.
Ogólna ocena brzmienia MA 200 wypada bardzo dobrze. Jednak na naszych testach konstrukcja pokazała również swoje drobne minusy. Czy sprawdzi się w zastosowaniach lektorskich? Wydaje się, że ze względu na walory brzmieniowe można ją brać pod uwagę, ale w starciu z konkurencją będzie miała twardą przeprawę. Nic dziwnego, ten rynek wydaje się mocno nasycony, zwłaszcza w zakresie zestawów kosztujących 3.500-4.000 PLN. Podsumowując, MA 200 nie ułatwi nam wyboru. To ciekawa opcja do rozważenia, a przede wszystkim do odsłuchania, ale jako jedna z wielu możliwości.
Producent: Mojave Audio
Więcej informacji o Mojave Audio znajdziecie na stronach dystrybutora: MJ Audio LAB.
Dziękuję za obszerny test. Inne strony opisywały ten sprzęt raczej zdawkowo.
ASO