Tytuł: Kanarki w kopalni. Czy zawód lektora/lektorki zniknie?
Autor: Marcin Sawicki / Rewolucja AI
Źródło: https://rewolucjaai.com/2024/01/24/kanarki-w-kopalni-czy-zawod-lektora-l...
Data publikacji: 24.01.2024
[...] Niedawno w Ameryce odbyły się dwa ważne strajki. Najpierw strajkował związek scenarzystów a potem strajkowali aktorzy i aktorki. Obydwa te strajki miały też postulaty dotyczące sztucznej inteligencji. Oni się obawiali, że sztuczna inteligencja będzie im zabierała pracę. A co mówią polscy lektorzy i lektorki?
Przyglądamy się i jesteśmy czujni. Sytuacja w Ameryce jest ważna, bo tam mają siedziby wielkie firmy, które rządzą przemysłem filmowym. Zaznaczam, że wypowiadam się za siebie, bo nie wszyscy jeszcze dostrzegają te zagrożenia. Jako lektor byłem względnie spokojny, gdy rzecz dotyczyła czata GPT piszącego teksty, choć wraz z jego pojawieniem się zasadność, że maszyna wykorzystuje niezliczoną ilość napisanych przez człowieka tekstów tworząc niby nowe treści, była i jest dyskusyjna.
Większą obawę zaczęły budzić aplikacje przejmujące i wykorzystujące wizerunek człowieka- w tym nowe tech-zabawki pozwalające uzyskać podróbkę głosu ludzkiego. To był dla mnie sygnał ostrzegawczy, że mamy powody do obaw. Łącząc to z doświadczeniem na naszym rynku mediów, ulegającym erozji pauperyzacji zaniżającej jakość i wartość usług lektorskich, poczułem, że “ziemia zaczyna drżeć”, że tysiącletnie dziedzictwo brzmienia mowy polskiej jest zagrożone.
Twórczość to ludzie. Odkąd pamiętam miałem swoich bohaterów, zasilali moją kreatywność i możliwość rozwoju. Sądziłem, że to jest jedyna droga – ulegałem magii jakości i umiejętnemu przywiązywaniu się do szczegółów. Na zawodowej drodze były to chociażby filmowe superprodukcje, czy treści BBC. Ich jakość audio nieustannie wzbudza mój wielki podziw. Zakładałem, że w Polsce- od momentu transformacji w latach 90-tych, też do tego dążymy. Tym bardziej, że rodzime wersje językowe zawsze błyszczały pod względem tłumaczeń i autorskich interpretacji lektorów. Okazało się jednak, że kiedy globalne marki weszły na nasz rynek VOD, to niestety granica pomiędzy jakością, a bylejakością polskich opracowań językowych, z roku na rok zaczęła się zacierać. To przyzwolenie na taniość czy brak regulacji precyzujących wagę jakości mowy polskiej w mediach, nakręciły proces dekulturacji. Dziś coraz częściej włączasz serial i słyszysz, że czytają “przypadkowi” ludzie, którzy powinni zająć się czymś innym. Profesjonalni tłumacze rywalizują z odtwórcami korzystającymi z tłumaczeń maszynowych. Jakość zaczęła spadać na łeb, na szyję. Wytworzyła się przestrzeń, w której niedoskonały AI może porównywać się z człowiekiem, bo teoretycznie ma do czego.
W rozmowie telefonicznej, gdy umawialiśmy się na wywiad wspomniałeś też, że proces zastępowania ludzi technologią nie zaczął się wczoraj i że widzisz to, jako właściciel studia nagraniowego.
Pierwszym z brzegu przykładem niech będą emulatory instrumentów. Te elektronicznie przetworzone brzmienia stosowane są już od prawie trzech dekad i z powodzeniem zastępują fizyczne instrumenty oraz potrzebę umiejętności grania na nich. Dziś emulatory ułatwiają pracę zawodowym muzykom, kompozytorom czy producentom, ale nie zastąpią muzyków na żywo, nie mniej pomagają twórcom w uzyskaniu oryginalnych brzmień w dziełach, jak gitara akustyczna, smyczki, instrumenty dęte czy harfa. Z głosem jest inaczej, nie można go kupić, ani podrobić tak jak skrzypiec; nie można się go nauczyć, a jak już się go ma, to trzeba go latami ćwiczyć i szkolić. To taki instrument i instrumentalista w jednym ciele; głos to narzędzie do artykulacji treści nasycanej emocjonalnością zależną od pory dnia, sytuacji czy otoczenia… Tryliardy kombinacji. Nie da się tej emocjonalności zastąpić, bo nie da się wypowiedzieć tego samego zdania w taki sam sposób.
Twoja organizacja, Stowarzyszenie Lektorów, zabrała publicznie głos w sprawie użycia używania sztucznej inteligencji. Co to za stanowisko? Co Was zmusiło do działania?
Wraz z Pawłem Bukrewiczem (prezesem Stowarzyszenia Lektorów Rzeczypospolitej Polskiej), zabraliśmy głos w sprawie pojawienia się głosów AI na platformie do słuchania audiobooków Storytel. Nagłośniliśmy wątpliwości, że coś tak uduchowionego jak literatura nie może być pozbawiona ludzkiego głosu w jego naturalnym brzmieniu. Tym bardziej, że nie brakuje lektorów na rynku i ma kto czytać, że trwa proces dekulturacji, w której język polski wypierany jest na rzecz języków globalnych. Możliwość wyboru głosu do czytania książki, to naszym zdaniem sztuczne kreowanie potrzeb słuchaczy, za którym niewątpliwie stoi ograniczenie kosztów produkcji, w myśl zasady “ludzie to kupią” i będzie taniej.
Osobiście funkcję wyboru lektora odczytałem jako próbę. Taki sprawdzian tego co można. Typu: „no, to zobaczmy, ile nam wolno”. Nie dostrzegam w tym innowacji, tak jak nie dostrzegam jej w funkcjonalnościach pozwalających na podmianę wokalistów w znanych utworach. W każdym razie storytel już od jakiegoś czasu zapowiadało, że planuje i rozważa kolaborację z AI, aż któregoś dnia patrzę i widzę, że oni to wprowadzili- obok lektorów czytających książki pojawili się ich wirtualni niby koledzy i koleżanki, wraz z wygenerowanymi przez AI wizerunkami niby-lektorów, wyglądających tylko jak ludzie.
Ktoś mógłby powiedzieć, że Wy się boicie, że stracicie jakąś część swojego dochodu. Stracicie część swojej pracy, bo firmy zaczynają włączać sztuczne głosy – głosy sztucznej inteligencji i przestają kupować wasze usługi. Ale czy Waszym zdaniem tu jest jakaś jeszcze inna strata?
Widmo utraty możliwości zarabiania, aż tak bardzo mnie nie boli, ponieważ mając 30 lat pracy twórczej za sobą, co jakiś czas mierzyłem się z nową sytuacją i adaptacją do niej. Moja niepewność wynika z obserwacji, że oto kończy się kultura twórców, a zaczyna kultura odtwórców “rękoma” sztucznej inteligencji; a chciałbym, żeby kolejne pokolenia, mogły kształtować osobowości w oparciu o twórczość ze wszech miar ludzką, wykładaną w języku polskim przez pasjonatów różnych dziedzin. Ja taką możliwość miałem. Zawsze za emocjami, których doświadczałem- czy to słuchając muzyki, chodząc na koncerty, do kina, na wystawy, czy czytając książki, byli prawdziwi ludzie. Ludzie z doświadczeniem i życiorysem, z uchwyconym talentem, a każdy z nich z imieniem i nazwiskiem. Byli prawdziwi. To jest ta wartość, która mnie ukształtowała. I kiedy zaczęliśmy rozmawiać z Pawłem, o tym, że tej wartości już za chwilę nie będzie, bo twórcy jako ogniwo cywilizacji zostaną zastąpieni przez samo udoskonalające się oprogramowania, doszliśmy do wniosku, że to koniec, że gra skończona. Zaczęliśmy o tym mocno dyskutować jeszcze przed wakacjami w 2023 roku. Minęła chwila i proszę, mamy wirtualne głosy, postępującą dekulturację. To dlatego mamy potrzebę misji, trzeba o tym rozmawiać.
[...] Realistycznie, na co liczycie? Na początku przedstawiłeś się jako entuzjasta nowych technologii. Nie wierzysz chyba w zatrzymanie postępu.
Postępu nie da się zatrzymać i nie jestem hamulcowym. Zawsze szukałem rozwiązań trudnych sytuacji, a ta ze sztuczną inteligencją taką sytuacją jest. Wierzę w to, że jesteśmy w stanie doprowadzić do takich regulacji, w których brzmienie mowy polskiej będzie chronione. Skoro oscypki są chronione, to chyba z polską mową też powinno się udać. [...]
Dlaczego lektorzy są jak kanarki w kopalni i jakie regulacje prawne powinny ich chronić? Dowiecie się, czytając pełny tekst wywiadu.
Zachęcamy również do lektury naszej rozmowy Bliżej mikrofonu: Aleksander Pawlikowski – Wybieraliśmy, w którą stronę będą okna
Brak komentarzy