Tytuł: Karina Szafrańska: dziewczyna z tysiącem pomysłów i pięknym głosem
Autor: Dagmara Romanowska / Onet.pl
Źródło: https://kultura.onet.pl/film/wywiady-i-artykuly/karina-szafranska-dziewc...
Data publikacji: 20.05.2013
W sali Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego ustawia się do niej sznureczek studentów. Mają mnóstwo dodatkowych pytań a propos warsztatów, które właśnie z nimi poprowadziła. Wielu z nich po raz pierwszy usłyszało, że… trzeba oddychać, otwierać buzię, że można zapanować nad własnym głosem za pomocą wyobraźni! Wielu po raz pierwszy poznało kilka prostych sztuczek, zmierzyło się z czytaniem tekstu bez znaków przestankowych, zdało sobie sprawę, że forma wypowiedzi również ma znaczenie, nie tylko treść. Dużo było przy tym śmiechu. - Bardzo lubię pracę ze studentami, spotkania z młodymi ludźmi /.../ - mówi Karina Szafrańska. - Może trzydzieści lat temu inaczej wyobrażałam sobie swoją przyszłość, ale muszę powiedzieć, że jestem wielką szczęściarą. Być może coś mnie ominęło, ale w zamian dostałam coś innego.
"Seksmisja"
Miała 19 lat, gdy znalazła się na planie Juliusza Machulskiegou boku Olgierda Łukaszewicza i Jerzego Stuhra. /.../ - Był jeden warunek: musiałam się rozebrać - opowiada z uśmiechem. - Ale już wtedy miałam spore poczucie humoru. Uznałam, że to zabawna historia. /.../ Możliwość spotkania z aktorami tej klasy dla tak młodej dziewczyny, która wiedziała, że chce wykonywać ten zawód, była wydarzeniem.
Lata później za ten występ przyprawiono jej na poły zabawną, na poły nieco irytującą "gębę". Z jednej z wypowiedzi Jerzego Stuhra z okazji 25-lecia "Seksmisji" plotkarze wywnioskowali, iż zanim dostała się na plan była nie licealistką, a… "zawodową striptizerką". - Jerzy Stuhr nigdy nie miał niczego złego na myśli. Ktoś powiedział mu, że zaangażowano dwie dziewczyny z Syreny, które rozbierają się w spektaklu. Ze spektaklu zrobiono striptiz. To chyba stąd się wzięło - śmieje się Szafrańska. - Życzyłabym każdej striptizerce, by ukończyła kilka kierunków studiów i zrobiła doktorat. To mogłaby być nawet niezła reklama! Ale były momenty, kiedy było mi przykro, gdy słyszałam tę plotkę - przede wszystkim dlatego, że uderzała ona w moje dziecko. Dziś się z tego śmiejemy. /.../
"Głosem pracować pani nie będzie"
Opowieść: "z nocnego klubu do najbardziej kultowej polskiej komedii" pachnie "hollywoodzką" sensacją, ale jej prawdziwy życiorys jest równie, o ile nie bardziej zaskakujący.
/.../ Wyglądało, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, gdy… zaniemówiła. Lekarze byli przekonani, że to koniec jej kariery, że nigdy nie będzie pracowała głosem. - Na czwartym roku studiów straciłam głos. Pracowałam z nim bardzo intensywnie, skrajnie - aktorsko i wokalnie. To wraz z infekcją doprowadziło do tego, iż przez trzy miesiące nie mówiłam. Byłam załamana, ale pomogła mi moja profesor od emisji głosu. Wyleczyła mnie, ucząc prawidłowego oddechu. Dziś te doświadczenia, wiedzę aktorską, wokalną, logopedyczną i neurologopedyczną wykorzystuję, by pomagać innym - nie tylko studentom, którzy chcą dobrze brzmieć, ale przede wszystkim osobom jąkającym się, mającym problemy z komunikowaniem się po udarze, dzieciom z zespołem Aspergera.
Telewizja ze słoneczkiem
Do dziś zapraszana jest na wszystkie jubileuszowe uroczystości organizowane przez słoneczną stację. - Czuję się trochę jak dinozaur. Śmieszy mnie, gdy patrzę na te nagrania sprzed lat, fryzury, ubiór, gdy słucham tych zapowiedzi. Od tamtej pory tak dużo się zmieniło - opowiada. - To, co było 20 lat temu wydaje mi się szalenie nieporadne. Ja nie lubię oglądać siebie na ekranie. Wolę siebie słuchać!
Na wizję trafiła z castingu. Była pierwszą prezenterką stacji Zygmunta Solorza-Żaka. - Wygrałam casting i od tego się zaczęło - wspomina. - Wtedy to wszystko jeszcze raczkowało. Nie było nawet scenografii. Wszystko było takie… siermiężne. Emisja odbywała się z Holandii. U nas, w małym studio, nagrywano zapowiedzi: "Zapraszam Państwa na film pod tytułem…", które później dołączano do poszczególnych propozycji programowych.
/.../ Po zapowiedziach przyszły programy na żywo. /.../ - Byłam wtedy zafascynowana telewizją - przyznaje. - Ale ile można zadać pytań na temat związków pomiędzy kobietą i mężczyzną? W pewnym momencie wyczerpały mi się pomysły, doszło do "zmęczenia materiału". Dziś… miałabym nowy pomysł. Wtedy jednak, po raz kolejny, postanowiłam dokonać rewolucji w swoim życiu.
Nauka
- Irytuje mnie, gdy ludzie około trzydziestki mówią, że już nic nie mogą zmienić - stwierdza Karina Szafrańska. Z telewizyjnego studia trafiła do sali wykładowej na kierunku logopedia. Później zajęła się neurologopedią i skoncentrowała się na pracy naukowej. Magisterium na Uniwersytecie Warszawskim. Studia podyplomowe na Uniwersytecie Marie Curie-Skłodowskiej w Lublinie. W 2010 roku Rada Wydziału Nauk Pedagogicznych Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie nadała jej stopień doktora nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki.
/.../ - Nie żyjemy już w świecie, w którym poruszało się jeszcze pokolenie moich rodziców: praca w jednym zawodzie, często w jednym zakładzie przez całe życie. Możemy się rozwijać, potrzebujemy nowych wyzwań.
Własna firma
/.../ Przez jakiś czas regularnie użyczała swojego głosu Emmie Thompson. - Wielu amerykańskich, angielskich czy francuskich gwiazdorów miało u nas swojego aktora od dubbingu. Byłam bardzo szczęśliwa, iż mnie powierzono Emmę Thompson - opowiada. Nie czekała też bezczynnie, aż ktoś złoży jej kolejne propozycje. Wzięła sprawy we własne ręce.
Pomysł otworzenia własnej firmy pojawił się jeszcze zanim rozpoczęła pracę w Polsacie. - Znajomi nie wierzyli, że to się uda - opowiada. - Kolega nawet sobie żartował ze mnie: "Chodzi Karina po wytwórni i notuje: ż e b y o t w o r z y ć s t u d i o, t r z e b a m i e ć m a g n e t o f o n i m i k r o f o n". A ja byłam wtedy bardzo ambitna i tylko sobie myślałam: "Zobaczysz jeszcze! Będę miała najlepsze studio dubbingowe!". I dopięłam swego. SONICA to moja największa duma po córce, której zresztą zawdzięcza swoją nazwę. Córka udała mi się zdecydowanie najbardziej. Potem firma. /.../
Cały tekst znajdziecie w dziale Kultura na portalu Onet.pl
Brak komentarzy