Permanentny przegląd prasy, portali internetowych, społecznościowych, radia i telewizji. Zbieramy wszelkie publikacje na temat lektorów i ich pracy. Efekt naszych poszukiwań znajdziesz w tym dziale. Jeśli masz coś czego tu nie ma, podziel się linkiem! Koniecznie daj nam znać!
Dariusz Odija o programie "30 ton": Budowaliśmy to od zera
- W założeniu pomysłodawcy program "30 ton - lista, lista przebojów" miał być jak czołg, który rozjedzie skostniały w połowie lat 90. polski rynek muzyczny - czytamy w artykule na Kultura Gazeta.pl.
Walter Chełstowski trochę się inspirował brytyjskim "Top of The Pops", ale chciał, żeby to było coś nowego i świeżego. Do tego stopnia, że kiedy pierwszy raz spotkał się z Dariuszem Odiją - do dziś znanym jako "głos 30 ton", powiedział mu wprost, że nie wie, jak ma czytać notowania.
Na program "30 ton - lista, lista przebojów" widzowie czekali z utęsknieniem przez cały tydzień. To z tej audycji w czasach "przed internetem" ludzie dowiadywali się, co najważniejszego i najciekawszego dzieje się w muzyce - polskiej i światowej. Co tydzień tajemniczy i charyzmatyczny głos wyczytywał najpopularniejsze w kraju piosenki i teledyski, a do tego informował, które albumy sprzedają się u nas najlepiej i gdzie można pójść na warte zainteresowania koncerty. Do tego dowiadywaliśmy się, jakie piosenki pokutują w tak zwanej poczekalni, czyli na miejscach 31-50, oglądaliśmy półminutowe fragmenty klipów, a także słuchaliśmy ciekawostek o artystach, teledyskach i bardzo szerokich tematycznie wywiadów z wybranym gościem odcinka. Poza tym mieliśmy takie segmenty jak muzyczne kalendarium przypominające najważniejsze wydarzenia i przełomowe dla muzyki chwile, polecjaki muzyczne TVP w sekcji "Żuj ekran" i "Całuski, cukierki, ciasteczka" z wierszykami dla solenizantów. Wszystko w 25 minut.
[...] Chełstowski opowiadał po latach Kamilowi Bałukowi z Newonce Radio, że od początku wiedział, że nie chce mieć zwykłego prowadzącego, stąd też pojawił się pomysł, że nie będą pokazywać twarzy gospodarza programu i poprzestaną na jego głosie. Pełniący tę rolę przez 11 lat Dariusz Odija pamięta to jednak nieco inaczej. W odcinku podcastu "Dawno Temu w Telewizji" opowiedział Bałukowi, że do znanej nam formuły dochodzili etapami:
- Budowaliśmy to od zera [...]. Pamiętam pierwsze spotkanie. Dowiedziałem się, że będę prowadził program, że będziemy się mierzyć z jakąś listą przebojów, jeszcze nie wiedziałem, o co chodzi. Pierwsze podejście i pytam Waltera: - Ale co mam robić, jak to ma wyglądać? I to było urocze, do dziś to pamiętam, odpowiedział: Darek, nie wiem. Będziemy kombinować.
To go urzekło, bo oznaczało, że mogą zrobić coś własnego. Ale też przyznaje, że pierwsze podejście do czytania listy wyglądało z późniejszej perspektywy nieco nieporadnie. Odija, polegając na aktorskim warsztacie, zaczął bowiem czytać notowanie niespiesznie i z namaszczeniem. Chełstowski mu przerwał:
- I to było genialne i to był pomysł Waltera: Darek, spróbuj to mówić najszybciej, jak możesz. Ale najszybciej! - opowiedział [...] i stanowczo podkreślił, że to jednak on obstawał przy tym, żeby nie pokazywać jego twarzy w programie. - Walter, ja myślę, że dobrze będzie, jak nie będę się pojawiał na ekranie, tylko będzie mój głos. To był mój pomysł - nie ukrywam. Walter oczywiście odpowiedział, że jak jesteś w telewizji, to w telewizji masz się pokazywać, a nie masz tylko mówić. Na tym polega telewizja, że to jest wizja - opowiadał Kamilowi Bałukowi. Skąd ten pomysł?
- Uznałem, że to będzie większa tajemnica dla oglądających (...) Pamiętam taki program, jak ja byłem dzieciakiem - chyba 'Niewidzialna ręka - tam też był tylko taki cień człowieka, który mówił. Jak mi to działało na wyobraźnię.
Wspominał, że jako widz wtedy jednocześnie chciał i nie chciał zobaczyć twarzy prowadzącego i zależało mu na tym, by wokół "30 ton" wytworzyła się podobna atmosfera. Dokładnie tak się stało - od pierwszego odcinka nadanego dokładnie 7 lutego 1995 roku do 8 kwietnia 2006 roku widzowie ani razu nie zobaczyli jego twarzy w programie.
Brak komentarzy